czwartek, 5 grudnia 2013

Wrześniowe wyzwanie - wypad w Bieszczady 2013


Długo szykowałem się do tego wyjazdu. Nie tylko z powodu przeżycia motocyklowej przygody, ale także z powodu wyjątkowego bieszczadzkiego klimatu, o którym tak wiele słyszałem.

Niestety, nie miałem wcześniej przyjemności i odwiedzić tego miejsca, ale przez ostatnie kilka miesięcy szukałem możliwości wyrwania się z pracy na kilka dni. Jednym z głównych kryterów była pogoda, zatem czekałem na odpowiedni moment.  Pierwszy dzień bez wrażeń, wyjazd z Warszawy w okolicach godziny 17:00 i ogień w okolice Krakowa, gdzie mieliśmy nocleg. Wygodne łózko i długi sen, następnie szybkie śniadanie i pakowanie się, iCollage Bieszczady 2013 obwodnicą Krakowa prosto autostradą do Tarnowa …
Zawsze planuje miejsce noclegu. Nie jeżdżę na gapę, nie chcę się zgubić i nerwowo szukać noclegu. To nie dla mnie. Bobrze zorganizowany wypad, przeliczenie pokonanych kilometrów i miejsca odpoczynku to spokój podróżowania i czerpanie radości z jazdy, bez zbędnej spinki.  Bieszczady nie są, aż tak daleko, by nie wiadomo ile się czasu poświęcić na przygotowania, ale nawet najmniejszy wypad  poza miasto bez planu może popsuć przyjemność z podróży na maszynie. Zdecydowanie to nie dla mnie. Tym bardziej, skoro mamy kilka dni i chcielibyśmy jak najbardziej je zagospodarować.

Wybór padł na Cisną. Zatem kilka dni spędziliśmy w gospodarstwie agroturystycznym OSTOJA. Świetne miejsce i wspaniali gospodarcze …. Dodatkowo około 300 metrów od kwatery słynny klub motocyklowy Siekierezada.Bieszczady 2013

I dzień (Cisna – Wetlina – Brzegi Górne - Ustrzyki – Polańczyk)
Po 275 kilometrach spędzonych dnia wczorajszego, przy porannej kawie, padła propozycja objechania dużej pętli bieszczadzkiej, przerwy na jedzenie nad Soliną, i pokonania choćby części małej pętli bieszczadzkiej … Na trasie masa motocyklistów, kręte drogi i świetne widoki.  Po drodze minęliśmy przebiegające przez drogę Jelenie, a także ekipę około 50- ciu motocyklistów – duża ekipa z Caparol’a sterroryzowała Polańczyk. Przerwa w Polańczyku po kilku godzinach w siodle i zwiedzaniu tamy w Solinie, była oczekiwana od dłuższego czasu. Szukaliśmy miejsca, gdzie mielibyśmy połączyć jedzenie z widokiem na Jezioro Solińskie. Niestety, po długim poszukiwaniu wróciliśmy na ulicę Zdrojową . Polecam knajpkę na rogu ulicy Zdrojowej i Leśnej (miejscówka naprzeciwko Kościoła i parkingu) – niestety nie pamiętam nazwy restauracji, ale jedzenie dobre, i sympatyczna obsługa.
Po sytym objedzie ruszyliśmy na cypel, by nad brzegiem Jeziora Solińskiego, naładować akumulatory. Mało brakowało, a chwilowy odpoczynek przerodziłby się w drzemkę. Szybkie espresso i powrót do domu kawałkiem małej obwodnicy bieszczadzkiej.Bieszczady Challenge 2013

Powrót mało uczęszczanymi lokalnymi drogami do Cisnej, gdzie zaskoczyła nas noc.

II Dzień (Połonina Wetlińska)
Było kilka pomysłów na zagospodarowanie dzisiejszego dnia, ale za namową gospodarzy ośrodka, w którym mieszkaliśmy wybraliśmy Połoniny. Podobno kto nie był na Połoninach i w Siekierezadzie to tak jakby nie był w Bieszczadach. Na miejscu okazało się, że parking pękał w szwach. Całodzienny postój motocykla 6 zł, w tej cenie możemy zostawić kurtki i kaski w u parkingowych. Zdecydowałem się na zabranie wszystkich kufrów, do których spokojnie spakowaliśmy kurtki, spodnie i kaski.
Szlak, był zatłoczony jak się spodziewaliśmy.



Mieliśmy szczęście, gdyż we wrześniu połoniny są najpiękniejsze.
To pewne, w 2014 tam wrócimy …

Przy cichej muzyce „Blues’a Dziewięciu” kończę pisać ….


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz