Czas zacząć
przygotowania do Akcji Motomikołaje, która odbędzie się w najbliższy weekend w
Warszawie. Po raz kolejny motocykliści biorą udział w szczytnym celu, pomagają
dzieciakom
Plan
akcji MotoMikołajki.pl 2013
10:00
Zbiórka na
ul. Ryszarda Siwca w Warszawie przy stacji PKP WarszawaStadion (przedstawienie planu dnia oraz przejazdu,
sklep z gadżetami i formowanie kolumny.
11:15 –
12:15 (12.30)
Plac przed
kościołem św. Anny
12:15 –
13.15 (koniec ok. 15.30)
Przejazd z
Pl. Zamkowego do parku rozrywki Digiloo ul. Merliniego 2.
Prognozy na
najbliższy weekend nie są optymistyczne – zbliża się od Północy wściekłyKsawery, którego skutki pokazują nieustanie
media. Warszawskie ulice nie wyglądają dobrze, zaśnieżone i oblodzone z silnymi
podmuchami wiatru.
Głęboko
liczę, że będę mógł wziąć udział w akcji - motocykl zatankowany i przygotowany do jazdy.
Długo
szykowałem się do tego wyjazdu. Nie tylko z powodu przeżycia motocyklowej
przygody, ale także z powodu wyjątkowego bieszczadzkiego klimatu, o którym tak
wiele słyszałem.
Niestety,
nie miałem wcześniej przyjemności i odwiedzić tego miejsca, ale przez ostatnie
kilka miesięcy szukałem możliwości wyrwania się z pracy na kilka dni. Jednym z
głównych kryterów była pogoda, zatem czekałem na odpowiedni moment.Pierwszy dzień bez wrażeń, wyjazd z Warszawy
w okolicach godziny 17:00 i ogień w okolice Krakowa, gdzie mieliśmy nocleg.
Wygodne łózko i długi sen, następnie szybkie śniadanie i pakowanie się,
iCollage Bieszczady 2013 obwodnicą Krakowa prosto autostradą do Tarnowa …
Zawsze
planuje miejsce noclegu. Nie jeżdżę na gapę, nie chcę się zgubić i nerwowo szukać
noclegu. To nie dla mnie. Bobrze zorganizowany wypad, przeliczenie pokonanych
kilometrów i miejsca odpoczynku to spokój podróżowania i czerpanie radości z
jazdy, bez zbędnej spinki.Bieszczady
nie są, aż tak daleko, by nie wiadomo ile się czasu poświęcić na przygotowania,
ale nawet najmniejszy wypadpoza miasto
bez planu może popsuć przyjemność z podróży na maszynie. Zdecydowanie to nie
dla mnie. Tym bardziej, skoro mamy kilka dni i chcielibyśmy jak najbardziej je
zagospodarować.
Wybór padł
na Cisną. Zatem kilka dni spędziliśmy w gospodarstwie agroturystycznym OSTOJA.
Świetne miejsce i wspaniali gospodarcze …. Dodatkowo około 300 metrów od
kwatery słynny klub motocyklowy Siekierezada.Bieszczady 2013
I dzień
(Cisna – Wetlina – Brzegi Górne - Ustrzyki – Polańczyk)
Po 275
kilometrach spędzonych dnia wczorajszego, przy porannej kawie, padła propozycja
objechania dużej pętli bieszczadzkiej, przerwy na jedzenie nad Soliną, i
pokonania choćby części małej pętli bieszczadzkiej … Na trasie masa
motocyklistów, kręte drogi i świetne widoki.Po drodze minęliśmy przebiegające przez drogę Jelenie, a także ekipę
około 50- ciu motocyklistów – duża ekipa z Caparol’a sterroryzowała Polańczyk.
Przerwa w Polańczyku po kilku godzinach w siodle i zwiedzaniu tamy w Solinie,
była oczekiwana od dłuższego czasu. Szukaliśmy miejsca, gdzie mielibyśmy
połączyć jedzenie z widokiem na Jezioro Solińskie. Niestety, po długim
poszukiwaniu wróciliśmy na ulicę Zdrojową . Polecam knajpkę na rogu ulicy
Zdrojowej i Leśnej (miejscówka naprzeciwko Kościoła i parkingu) – niestety nie
pamiętam nazwy restauracji, ale jedzenie dobre, i sympatyczna obsługa.
Po sytym
objedzie ruszyliśmy na cypel, by nad brzegiem Jeziora Solińskiego, naładować
akumulatory. Mało brakowało, a chwilowy odpoczynek przerodziłby się w drzemkę.
Szybkie espresso i powrót do domu kawałkiem małej obwodnicy
bieszczadzkiej.Bieszczady Challenge 2013
Powrót mało
uczęszczanymi lokalnymi drogami do Cisnej, gdzie zaskoczyła nas noc.
II Dzień
(Połonina Wetlińska)
Było kilka
pomysłów na zagospodarowanie dzisiejszego dnia, ale za namową gospodarzy
ośrodka, w którym mieszkaliśmy wybraliśmy Połoniny. Podobno kto nie był na
Połoninach i w Siekierezadzie to tak jakby nie był w Bieszczadach. Na miejscu
okazało się, że parking pękał w szwach. Całodzienny postój motocykla 6 zł, w
tej cenie możemy zostawić kurtki i kaski w u parkingowych. Zdecydowałem się na
zabranie wszystkich kufrów, do których spokojnie spakowaliśmy kurtki, spodnie i
kaski.
Szlak, był
zatłoczony jak się spodziewaliśmy.
Mieliśmy
szczęście, gdyż we wrześniu połoniny są najpiękniejsze.
To pewne, w
2014 tam wrócimy …
Przy cichej
muzyce „Blues’a Dziewięciu” kończę pisać ….
Podczas wczorajszego dnia nawineliśmy dokładnie 461,6 kilometrów.
Na naszą podróż wybralismy drogę S7, z powodu deszczu, który towarzyszył Nam przez około 230 kilometrów. Deszcz nie był silny, ale zdecydowanie uniemożliwiał szybkie przemieszczanie sie, prędkość ograniczaliśmy do ok. 90 km/h. Ciuchy lekko wilgotne, ale najważniejsze, że nie przemokły.
Słońce zobaczyliśmy dopiero w Gdańsku.
Poszukiwanie
noclegu rozpoczeliśmy od Chałup. Niestety, dla dwóch osób na okres 3-5
dni nikt nie znalazł pokoju czy apartamentu aż po Hel! Nigdy sie z tym
nie spotkałem, na każdym kroku wywieszki na bramach, że brak wolnych
pokoi. Tam, gdzie właściciele nie zdązyli wywiesić informacji o braku
lokali, podobna sytuacja. Dziesiatki telefonów, kiklanaście kilometrów
jeżdzenia i kilka chodzenia zrobiło swoje.
Zrezygnowani, w
samym centrum Helu znaleźliśmy upragniony pokój. To było ostatnie
miejsce, gdzie mogliśmy znaleść lokum, później czekała nad juz już tylko
plaża. Co prawda niechętnie wyjanęte, gdyż właściciele liczyli na 4-5
osób. Nastanawiam sie tylko , gdzie mogliby sie pomieścić. Masakra !!
Powoli odliczam godziny do wyjazdu. Właśnie wróciłem z garażu, gdzie odstawiłem umytego, sprawdzonego i zatankowanego Bandziora. Planowana podróż zależy od jutrzejszych warunków, jeśli będzie dobra pogoda jedziemy na Gdańsk przez Mławę, Działdowo, Susz, Malbork, Tczew i Gdańsk, natomiast w przypadku gorszej pogody lecimy S7.
Przed nami świetna przygoda, boje się tylko przeładowania motocykla ... według wyliczeń jesteśmy bardzo blisko dopuszczalnej ładowności ...
Pobudka ok. 5:00, wyjazd z Warszawy o 6:00, żeby jeszcze zdążyć przed korkami.
Szykując się powoli do urlopu na motocyklu, zacząłem powoli rozglądać
się za dodatkowym wyposażeniem mojego sprzęta w dodatkowy bagaż. Mimo tego, że
mam już kufer centralny i dwa boczne, miejsca dla dwojga wciąż mało… Większość miejsca w kufrach zajmuje żona.
Po przejrzeniu oferty bagaży motocyklowych wybór padł na Tank Bag
Helda.
Nie szukałem konkretnej marki, ale prostego, w miarę pakownego, z
bocznymi kieszeniami i z magnesami pakunku. W sklepie, w którym dokonuję przeważnie zakupów,
polecono mi ten model.
To także dobra alternatywa, dla kufrów. Do tej pory na krótkie wypady
montowałem boczne kufry i przed siebie. Natomiast nie zawsze miałem tyle
miejsca żeby przeciskać się między „puszkami”. Teraz mając tank bag’a zakładam
centralny kufer i mogę przejeżdżać pomiędzy samochodami stojącymi w korku.
Tank bag ma wymiary 35x26x17 i możliwość podwojenia swojej ładowności z
12 do 24 litrów. Ma cztery boczne kieszenie, dwie przednie i dwie boczne. Jedna
z kieszeni specjalnie przygotowana pod okulary (moje przeciwsłoneczne niestety,
nie mieszczą się w niej ). Po przeciwległej stronie, pojemna kieszeń zapinana
na rzep. Kieszenie boczne mają wbudowane zamki. Nie miałem jeszcze okazji
zweryfikować jej wodoszczelności, ale w lekkim deszczu powinien dać radę. Jeśli
nie, otrzymujemy w pakiecie wodoszczelny pokrowiec na torbę. Pokrowiec w
miejscu mapnika, ma przezroczystą warstwę, dzięki czemu podczas podróży możemy
spoglądać na mapę.
Mapnik ma wgłębienie na okulary, bądź telefon i jest dobrym
rozwiązaniem. Co prawda folia nieco mi zaparowała, ale było to spowodowane
faktem, iż motocykl z zamontowaną torbą stał w garażu. Po otworzeniu kieszonki i
chwilowym wywietrzeniu sytuacja się już nie powtórzyła. Mapnik jest wielkości kartki papieru A4. Ja włożyłem do niego i mapę, i
włączonego gps-a, ale przy mocnym słońcu najlepiej podróżować wpatrując się w
mapę. Promienie słońca skutecznie uniemożliwiają korzystanie z gps. Po prostu
nic nie widać, gdyż słońce odbija.
Po zakupie przeczytałem na forach, że zamocowane w tang bag’ach magnesy
mogą rysować lakier. Rzeczywiście trochę w tym prawdy. Nie ma co na siłę
wyrywać, przeciągać torby, lepiej na spokojnie oderwać magnesy i dopiero
ustawiać w odpowiedniej pozycji. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na
czystość magnesów.
Dobrym rozwiązaniem są bezbarwne naklejki na bak. Ja kupiłem podobną do
samochodu, żeby antena cb nie rysowała mi lakieru na dachu. Z torbą
przejechałem już kilka dobrych kilometrów i lakier, pozostał bez uszczerbku. Na
forach internetowych przeczytałem, że podobno pasy polerskie pomagają
zamaskować rysy na baku – nie testowałem, ale chętnie poszukam potwierdzenia –
tak na wszelki wypadek.
Rzeczywiście magnesy są mocne i nie przesuwają się podczas jazdy, mimo
to dla bezpieczeństwa zamontowałem przedni pasek do ramy kierownicy. Podczas
podróży motocyklowej, nie miałem poczucia dyskomfortu. Wszelkie ruchu były
płynne i mimozaładowania torby po
brzegi, nie czułem różnicy, w poruszaniu się motocyklem i czy wejścia w
zakręty.
Torba wyposażona jest także w uchwyt/ rączkę, która pomaga przenieść
bagaż w inne miejsce.
Suzuki Bandit GSF 600 (II generacja Bandita z silnikiem 599
cc)
W 2011 roku przez długi czas
poszukiwałem dla siebie moto, śledziłem fora internetowe i czytałem fachową
literaturę. Szukałem motocykla do ok. 10 tys. złotych, dodatkowo miał spełniać
dwa założenia: solidność maszyny i niski koszt eksploatacji.
Wybór padł na Suzuki Bandit 600,
II generacji. Nie byłem jednak pewien czy w wersji „N” czy „S”.
Długo się zastanawiałem i
szukałem egzemplarzy przede wszystkim zadbanych i bez historii wypadkowej. Znalazłem dobrze utrzymaną S-kę, serwisowaną
z ASO Suzuki, i wyposażoną w 3 kufry. Teraz po dwóch sezonach mogę stwierdzić,
że to był starzał w „10”.
Trochę
faktów:
Bandzior 600 to czterocylindrowy silnik z systemem DOHC i szesnastoma
zaworami. Wszystkie silniki Banditów (600,650, 750, 1200) wykorzystują
opracowany przez Suzuki system chłodzenia SACS (Suzuki Advanced Cooling
System). System z Hamamatsu łączy chłodzenie silnika powietrzem i olejem. Dzięki
takiemu rozwiązaniu czterocylindrową
konstrukcję Suzuki nazywa się potocznie olejakiem.
Suzuki
GSF 600 możemy zauważyć w dwóch wersjach – 'S' posiadającą fabrycznie montowane
owiewki, natomiast model 'N' jest tzw. "naked bikem", czyli nie
posiada chroniącej przed wiatrem szybki. W sklepach motocyklowych można kupić
dodatkową przednia szybkę bez kłopotu.
W roku 2000 przeprowadzono wiele
zmian motocykla. W porównaniu do wcześniejszego modelu nowy Bandit, zyskał
m.in.:
nowy wygląd siedziska,
gaźniki z czujnikiem położenia przepustnicy,
20-litrowy bak ( w starszym modelu ok.19 l.)
nowe zaciski hamulcowe,
ulepszenia ramy i geometrii.
więcej gadżetów elektronicznych (choć w modelach
2000-2001 brak wskaźnika paliwa)
w wersji S zmieniono kształt pół-owiewki, dzięki
temu zyskała się lepszą ochronę przed wiatrem i wprowadzono podwójne, soczewkowe
reflektory,
wprowadzono szersze opony z przodu i z tyłu.
Bandyta, świetnie sprawdza się jako
motocykl turystyczny, o lekkim zacięciu sportowym. Kanapa wygodna, pozwalająca
podróżować na większych dystansach bez kłopotu. Spokojnie pokonywałem odcinki
ok. 350-400 kilometrów dziennie, z jednym postojem. Waga tego modelu Suzuki
(ok. 210 kilogramów, bez benzyny i płynów) czasami daje o sobie znać.
Wypchnięcie pod górę z garażu czy postawienie na podnóżek przy załadowanym baku
przysparza trochę problemu. Przy załadowanych kufrach można o tym zapomnieć.
Nie raz widziałem jak koledzy na lżejszych motocyklach pokonywali spokojnie
ostre zakręty, a ja w tym czasie toczyłem z moją maszyną boje. Nie jest tak
źle, ale pokonywanie szybko, ostrych zakrętów dla mało wprawionego bikera może
się skończyć na przeciwległym pasie. Najlepiej wyrobić w sobie nawyk tzw.
przeciwskrętu. Zdecydowanie ułatwia życie.
Suzuki to dobry motocykl także dla
początkujących kierowców, ze względu na fakt, że późno reaguje na gaz. Jazda do
4500 tys. obrotów jest spokojna, nieco ospała. Dopiero po 5000 tys. obrotów
budzi się do życia i ciągnie, aż doczerwonego pola.
Przy
zakupie zwróćmy szczególną uwagę pokrywę dekla olejowego, nawet po zamontowaniu
craschpadów można złapać obcierkę – właściciele banditów wiedzą o czym mówię. Najbezpieczniejsze
są gmole. Niestety, ja także zaliczyłem małą obcierkę. Postawiłem motocykl na
bocznej nóżce. Niestety, podłoże było mało stabilne i moto przewrócił o mi się
na lewa stronę.
Średnie spalanie katalogowe
Suzuki GSF 600 S Bandit oscyluje w granicach 5-6 litrów na 100
kilometrów, ale mi tylko raz udało się osiągnąć do poziomu 6 litrów. Standard
to 7-7,5 i trzeba się do tego przyzwyczaić. Skrzynia biegów jest naprawdę solidna, pracuje
lekko i nawet ostre traktowanie nie wywiera na niej wrażenia.
Charakterystyczne dla tego motocykla jest
nieco kłopotliwe odpalanie. Czy po zimie, kiedy wystawiamy go do zewnątrz czy
po kilku dniach trzymania pod blokiem, może tak być że nie zapali od
pierwszego. Nie jest tu istotne czy regularnie go serwisujemy czy nie, ten typ
tak ma. Po odczekaniu i drugim, trzecim kręceniu spokojnie zapali. Silnik dość
długo się rozgrzewa.
Jeżeli
chodzi o tylny hamulec to trudno jest go wyczuć, chociaż pedał posiada system
regulację. Kilkakrotnie miałem uczucie, że tylnie koło zaczyna mnie wyprzedać,
na szczęście bez szlifa. Koszt
serwisu motocykla w ASO Suzuki to w zależności od przebiegu i elementów do
wymiany, ale waha się około 600-900 zł.
Plusy:Minusy:
- hamulce - długie nagrzewanie silnika
- silnik -
poręczność/ waga
- skrzynia biegów - odpalanie motocykla po dłuższym postoju
- żywotność
- eksploatacja
Suzuki
GSF 600 S Bandit - dane techniczne: Lata
produkcji: 2000-2004
Przegląd techniczny: co 6000 km
Wymiana oleju: co 6000 km Silnik:
4-cylindrowy, rzędowy, 4 zawory na cylinder, chłodzony powietrzem i olejem Pojemność:
599 ccm
System zasilania: 4 gaźniki CVR32 Keihin Przeniesienie
napędu: łańcuch napędowy, sprzęgło wielotarczowe w kąpieli olejowej
Skrzynia biegów: 6-stopniowa Rama:
podwójna rama kołyskowa, stalowa Przednia
opona: 120/60/17
Tylna opona: 160/60/17 Przednie
zawieszenie: widelec teleskopowy, o średnicy 41 mm, skok 130mm Tylne
zawieszenie: wahacz z systemem dźwigni, 7-stopniowa regulacja napięcia
wstępnego sprężyny amortyzatora, 4-stopniowa regulacja tłumienia odbicia, skok
130mm Przedni
hamulec: 2 tarcze, zaciski dwutłoczkowe, średnica tarczy 290 mm
Tylny hamulec: 1 tarcza, zacisk dwutłoczkowy, średnica tarczy 240 mm Wymiary: Długość:
2130 mm
Szerokość: 770 mm
Wysokość: 1220 mm
Wysokość siedzenia: 790 mm
Rozstaw kół: 1440 mm